Ściąganie tekstów będzie możliwe po zarejestrowaniu się i zalogowaniu.

To prywatna strona. Nie wysyłam żadnych reklam ani spamu.

Nowa Fantastyka 03/2013 – omówienie numeru

Nie przepadam za okładkami, na których widnieją grafiki z gier komputerowych, ale potrafię takie zabiegi zrozumieć. W końcu wydawanie czasopisma to głównie biznes, a pieniądze trzeba przecież skądś brać. Nie chcę jednak skupiać się na pierwszej stronie marcowego numeru „NF”, gdyż nie ona jest najważniejsza. Wszystko co istotne znajduje się dalej i właśnie tym mam zamiar się zająć.

Publicystyka

Na początek otrzymujemy artykuł Andrzeja Kaczmarczyka, który z okazji premiery filmu „Oz Wielki i Potężny” opisuje wcześniejsze ekranizacje twórczości L. Franka Bauma. Trzeba przyznać, że było ich naprawdę sporo, ale autor wybrał te najistotniejsze i w rzetelny oraz ciekawy sposób je przedstawił.

Innymi nurtami w kinematografii postanowili zająć się Łukasz Czarnecki i Mateusz Albin. Ten pierwszy pochyla się nad niezbyt wdzięcznym tematem gargulców na ekranie, bowiem skrzydlate stwory doczekały się ledwie jednej wartej uwagi animacji i kilku słabej jakości filmów. Jednak jeżeli kogoś fascynują owe maszkary, będzie wiedział gdzie ich szukać. Albin z kolei wziął na warsztat romanse paranormalne, od których w ostatnim czasie zaroiło się nie tylko na półkach w księgarniach, ale i w kinie właśnie. Dla miłośników owego gatunku przegląd na pewno ciekawy, ale i pozostałe osoby skorzystają na jego lekturze, gdyż będą wiedziały jakich tytułów unikać. Niemniej, obydwa teksty to solidna dawka dobrej publicystyki.

Na równie wysokim poziomie znajduje się materiał Aleksandra Daukszewicza przedstawiający niezwykle interesującą subkulturę Prawdziwych Superbohaterów, którzy tak jak postacie z komiksów patrolują w barwnych strojach ulice miast i walczą ze złem. Nie są tak spektakularni jak Batman, czy też Superman, ale trzeba przyznać, że wykonują świetną robotę.

Dalej Bartosz Czartoryski przybliża sylwetkę J.J. Abramsa, a więc człowieka, który ma wyreżyserować nowe „Gwiezdne wojny”. Osoby znające twórczość tego pana za wielu nowych rzeczy się o nim z tego tekstu nie dowiedzą, ale dla reszty może być to impuls do zapoznania się z produkcjami tego utalentowanego filmowca.

Jest jeszcze „Lamus”, gdzie tym razem duet Haska-Stachowicz zajmuje się Atlantydą i innymi zaginionymi światami w literaturze, popkulturze, a także pseudonauce przełomu XIX i XX stulecia. Tradycyjnie rzecz warta uwagi.

Na dział publicystyki składają się również felietony i recenzje. Zanim jednak będzie mowa o tych pierwszych, wypada nadmienić, że Łukasz M. Wiśniewski napisał nietypowe dla „NF” omówienie, gdyż nie dość, że jest dłuższe od tych standardowych, to jeszcze dotyczy gry komputerowej. Dokładnie chodzi o „Crysis 3”, a więc tę samą, z której pochodzi obrazek na okładce. Cóż, kolejny sposób na reklamę.

W przypadku felietonistów numerem jeden jest Łukasz Orbitowski, zachęcający tym razem do obejrzenia bałkańskiego filmu „Nieprzyjaciel”. O jakim tytule by nie opowiadał, zawsze potrafi zaintrygować czytelnika. Na temat filmu, a właściwie filmów, pisze także Peter Watts, lecz jego porównanie „Avatara” i „Życia Pi” jest znacznie gorsze i pokazuje delikatny spadek formy Kanadyjczyka. Nie można tego samego powiedzieć o Rafale Kosiku, który w zabawny sposób przedstawia pretensje rodziców, którym nie do końca podoba się język używany przez bohaterów jego książek oraz to, że nie odzwierciedlają one rzeczywistości. Natomiast Michael J. Sullivan omawia kilka zagadnień dotyczących plastyczności języka.

Ten numer to pierwszy, do którego Michał Cetnarowski samodzielnie wybierał opowiadania polskich autorów. Z tej okazji wystosował specjalne oświadczenie, z którego wynika, że pragnie prezentować fantastykę różnorodną. Jak będzie? Zobaczymy.

Proza polska

Nowy szef działu prozy polskiej wykonał bardzo miły gest w kierunku swojego poprzednika i opublikował jego tekst z 1976 roku pt. „Euklidesja”. W czymś napisanym na wzór eseju Parowski szuka w literaturze tropów dotyczących tytułowego fikcyjnego państwa, którego władca miał bzika na punkcie idei równoległości. Utwór inspirowany twórczością bardzo w latach siedemdziesiątych popularnego J.L. Borgesa, do którego dzieł autor też się odwołuje. Rzecz krótka jednak bardzo interesująca i godna uwagi, pokazująca również, że Parowski nie tylko potrafi szukać talentów literackich, ale i sam posiada niemałe umiejętności.

Jędrzej Burszta w „Chimaerusie” opowiada o przygodach czarnoksiężnika Johanna, który w pogoni za wiedzą trafia na tajemniczą wyspę zamieszkaną przez tytułowego pasożyta narodzonego na Księżycu. Daje mu się zwieść i zostaje nosicielem muszącym zmagać się z bestią przez wiele, wiele lat. To właśnie o tych zmaganiach pisze przede wszystkim autor, różnicując poszczególne części, gdyż mamy zarazem historię piracką, spotkanie z wampirem, jak i dziwną staruszkę oraz jej mechaniczne ptaki. Opowiadanie sprawia wrażenie troszeczkę poszatkowanego, a jakościowo nie można uznać go za coś powyżej przeciętnej, choć Burszta całość zamyka zaskakującym zakończeniem, podnoszącym nieco ocenę.

Całkiem nieźle prezentuje się natomiast tekst Alexandra Gütsche - „Agnozja, zapis przypadku”. Ten cyberpunkowy utwór opowiada o warszawskim yuppie, który nagle zaczyna mieć problemy z psychiką, a w procesie leczenia dowiaduje się, że nie do końca jest tym, za kogo się uważa. Ciekawy sposób spojrzenia na ludzkie problemy z tożsamością. (Na marginesie można wspomnieć, że poszczególne części „Agnozji...” opatrzone są fotokodami odsyłającymi do wybranego przez autora podkładu muzycznego).

Proza zagraniczna

W tym miesiącu mamy zaledwie jedno opowiadanie zagraniczne, ale za to bardzo długie i stanowiące najlepszy tekst numeru. David Marusek w „O mało nie oszaleliśmy z radości” przedstawia wizję świata z końca XXI wieku, w której nauka stoi na bardzo zaawansowanym poziomie sprawiając, że proces starzenia się został bardzo spowolniony, niemal każdy posiada na własny użytek samoświadomą sztuczną inteligencję, a także wyjątkowo bystre klony, zaś miasta zostały osłonięte specjalnymi kopułami ochronnymi. W tę dokładnie i przemyślnie ukształtowaną przestrzeń została włożona poruszająca historia o miłości artysty i wpływowej pani prokurator, którzy są ze sobą mimo wielu przeciwności losu. Kiedy dowiadują się, że nieoczekiwanie otrzymali pozwolenie na posiadanie dziecka (taką możliwość dostawali tylko nieliczni), są niesamowicie szczęśliwi, ale to jedynie nasila prześladujące ich kłopoty. Największą zaletą utworu Maruska jest umiejętne połączenie tych dwóch elementów, a więc świata przedstawionego i fabuły, które doskonale się uzupełniają i tworzą niezwykłą całość, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Marcowy numer „Nowej Fantastyki” należy uznać za bardzo udany. W publicystyce większość tekstów stoi na wysokim poziomie, zaś jeżeli chodzi o prozę, otrzymaliśmy jedno świetne opowiadanie, dwa dobre, a także jedno przyzwoite. Teraz można z wielką nadzieją i optymizmem wyczekiwać kwietniowego wydania.

Bartłomiej Cembaluk